Podchodzę do okna. Patrzę na roześmianych ludzi,
zmierzających do swoich domów. Cieszących się, że oszczędzono ich dzieci, które
do następnego roku są bezpieczne. Ludzi przechodzących pod Pałacem Sprawiedliwości,
nieświadomych tego, że są obserwowani przez drobną, rudą dziewczynę, którą
wybrali do udziału w Igrzyskach.
Łapię za klamkę okna i otwieram je. Ku mojemu zdziwieniu
robię to z łatwością. Tego się nie spodziewałam. Czyżby Strażnicy nie
przewidzieli, że któryś z trybutów będzie chciał się zabić? Patrzę na ziemię z
wysokości jakiś trzydziestu metrów. Dopiero teraz część z ludzi mnie zauważa.
Przystają i przyglądają mi się z lekkim niepokojem. Wiatr rozwiewa mi włosy.
Powoli wyciągam przed siebie rękę. W pewnym momencie palce natrafiają na
przeszkodę. Słyszę cichy syk. Szybko cofam dłoń. Pole energetyczne. Czyli
organizatorzy przewidzieli wszystko. Odsuwam się od okna. Podchodzę do drzwi.
Ciekawe czy ktoś przyjdzie mnie odwiedzić?
Cichutko otwieram drzwi i wyglądam przez cienką szparę. Przy
schodach stoi dwóch Strażników Pokoju. Naprzeciwko mnie jest winda. Mam szanse
uciec. Już chcę wybiec kiedy powstrzymuje mnie jakiś głos w mojej głowie. I co z tego, że uciekniesz? I tak za chwilę
cię złapią. Ucieczka to zły pomysł. Niechętnie zgadzam się z owym głosem.
Pewnie i tak winda nie działa. Inaczej by jej ktoś pilnował. Strażnicy nie
pozwoliliby uciec trybutowi.
Siadam na kanapie. Jest zrobiona z jakiegoś gładkiego i
miękkiego materiału. To chyba aksamit, ale nie jestem pewna. Takie tkaniny są
zbyt drogie, żebym mogła sobie pozwolić na ich kupno. Tak jak większość ludzi
mieszkających w Siódemce. Tutaj nie zarabia się dużo. Pewnie w innych
Dystryktach jest tak samo. Oczywiście nie licząc Jedynki, Dwójki i Czwórki.
Siedzę i czekam na kogoś, kto będzie chciał się ze mną
pożegnać. Nie liczę, że w ogóle ktoś się zjawi. Nie mam przyjaciół, z nikim nie
utrzymywałam bliższych kontaktów. Na przyjście moich „rodziców” nie liczę. Może
Samantha się zjawi, żeby się jeszcze ze mnie pośmiać, jednak szanse są znikome.
Mijają minuty, a nikt nadal się nie zjawia. Wzdycham
głęboko. W tym momencie otwierają się drzwi. Do pokoju wchodzi Samantha z
rodzicami. Za nimi stoi Strażnik Pokoju.
-Macie piętnaście minut –mówi mężczyzna i zamyka drzwi.
-Starcz mniej –mruczę tak cicho, żeby nikt oprócz mnie tego
nie słyszał. Patrzę na moją rodzinę zastępczą.
-Przyszliście, żeby mnie dobić? –pytam oschle, patrząc na
rodziców.
-Nie mów tak Abey –zwraca się do mnie Elena, moja „matka”.
Patrzy na mnie, przygląda mi się uważnie. Prycham głośno.
-To co jest powodem waszej niespodziewanej wizyty? Bo raczej
o pożegnanie nie chodzi.
To co mówię nie podoba im się.
-Chcieliśmy ci powiedzieć, że na ciebie nie głosowaliśmy
–mówi spokojnie Elena. Jak na razie tylko ona odważyła się odezwać.
-Oczywiście, że nie głosowaliście na mnie. Na Igrzyskach
mogłabym zginąć, a nawet jeśli bym wygrała, to do końca życia byłabym zwolniona
z uczestnictwa w dożynkach. A kto wtedy chroniłby waszą córkę? Nikt. Dlatego na
mnie nie głosowaliście –mówię ze złością.
-Tu nie chodzi tylko o to –oznajmia matka.
-A o co? –pytam ze zdziwieniem. Kątem oka dostrzegam, że
tato też patrzy na kobietę pytająco.
-Jesteś naszą córką. Przygarnęliśmy cię, wychowaliśmy.
Musimy się o ciebie martwić.
-Jakoś kiedy umierałam z głodu się nie martwiliście. Nie
obchodziło was moje życie. Mieliście to gdzieś. Byłam tylko potrzebna żeby
bronić Samanthę!
Nie reagują.
-Pewnie wolelibyście, żebym zginęła już dawno temu!
Pozbylibyście się ciężaru!
Krzyczę, wiedząc, że okno jest otwarte. Mam nadzieję, że
ludzie na ulicy dokładnie słyszą moje słowa.
Wypowiadam to co od dawna chciałam powiedzieć. Czuję ulgę i
złość. Rodzice patrzą tylko na mnie. Nie wypowiadają ani słowa.
-Chodźmy już stąd Eleno –mówi cicho tato. Jednak kobieta nie
rusza się z miejsca. Patrzy na mnie tak… tak jakby się o mnie naprawdę
martwiła.
-Żegnaj Abey. Mam nadzieję, że przeżyjesz –mówi matka na
pożegnanie i wychodzi z pokoju.
W pomieszczeniu zostaję tylko ja i Samantha. Dziewczyna
patrzy na mnie smutno. Nie pasuje to do niej.
-Abey –mówi cicho. Nie odpowiadam. Nigdy się nie lubiłyśmy.
U mnie to zostało. Przez całe życie żywiłam do niej niechęć.
-Abey naprawdę mi przykro, że ciebie wybrali.
Podnoszę głowę. Blondynka patrzy na mnie swoimi pięknymi,
niebieskimi oczami. Widzę w nich szczere współczucie. Widząc, że nic nie mówię,
Sam kontynuuje.
-Ja chciałam cię przeprosić. Za wszystko. Zawsze byłam
niemiła. Bałam się, że rodzice będą bardziej kochać ciebie niż mnie.
Przepraszam.
Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś może tak myśleć. Tym
bardziej moja siostra.
Dziewczyna podchodzi do mnie i kładzie mi coś na dłoni. To
piękna, zielona bransoletka, która zawsze mi się podobała.
-To dla ciebie. Na szczęście. Wierzę, że wygrasz.
To mówiąc, blondynka opuszcza pokój. Patrzę z szeroko
otwartymi oczami na drewniane drzwi w których przed chwilą zniknęła. Jaki świat
jest dziwny.
______________________________
Oto nowy rozdział. Podoba się?
Piszę tę notkę pod notką, aby powiedzieć, że ten wspaniały szablon wykonała Jill z Zaczarowanych Szablonów. Zachęcam do składania zamówień na tej stronie. Robią naprawdę piękne szablony.
______________________________
Oto nowy rozdział. Podoba się?
Piszę tę notkę pod notką, aby powiedzieć, że ten wspaniały szablon wykonała Jill z Zaczarowanych Szablonów. Zachęcam do składania zamówień na tej stronie. Robią naprawdę piękne szablony.
Już zdążyłam polubić Twoją Abey i szczerze jej współczuję z powodu rodziny. Mam nadzieję, że uda jej się wyróżnić spośród trybutów i zyskać sponsorów. Kibicuję jej tym bardziej, że pochodzi z Siódemki, tak jak moja Suz. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie moge sie doczekac nowego rozdzialu.Masz taki fajny styl, ze latwo sie czyta co piszesz.Oby tak dalej.Niech Wena bedzie z toba :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny, czytając go popłakałam się. ;c jak to ja, jestem strasznie uczuciowa. XD ale jest na prawdę dobry. Nie mogę się doczekać następnego. ♥ szablon też jest piękny. życzę duużo weny. ♥♥
OdpowiedzUsuńCzy zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby Katniss nie zgłosiła się na trybuta? Gdyby Peeta nie przetrwał masakry przy Rogu Obfitości? Albo gdyby żadne z nich nigdy nie trafiło na arenę? A może chcielibyście, żeby 74. Głodowe Igrzyska wygrała Liszka, Rue lub ktoś całkiem inny?
OdpowiedzUsuńWyobraźcie sobie forum rpg, którego fabuła toczy się wokół Igrzysk, ale nic nie jest z góry ustalone, a losami bohaterów sterujecie Wy. I to do Was należy decyzja o tym, jak potoczą się wydarzenia. Kuszące? To nie wszystko.
Jeśli chcecie, możecie stanąć po drugiej stronie barykady i wcielić się w stylistę, mentora, Strażnika Pokoju, czy po prostu zwyczajnego mieszkańca Kapitolu. Wynająć apartament w supernowoczesnym mieście i być kim tylko zapragniecie.
Tutaj wszystko jest możliwe.
Zapraszam na www.panem.aaf.pl :)
Widzę, że jesteś wielką fanką Clove! Zamierzam przyjrzeć się twoim pozostałym blogom, bo póki co ten jest na prawdę godny polecenia. I to właśnie robię! Dodaje do linków! I trzymam kciuki za Abey! Wgl. zauważam, że 7 dystrykt zyskała sporą popularność w fanfictions! U mnie nie inaczej ^^ Jeśli byś zechciała wpaść to serdecznie zapraszam http://serce-lisa.blogspot.com/ (ff o Johannie Mason i Liszce)
OdpowiedzUsuń