czwartek, 11 października 2012

ROZDZIAŁ 3

Abey Thorn. Te słowa wciąż pobrzmiewają w mojej głowie. Powracają jak echo, nie chcą mnie opuścić. Jak na znak, twarze wszystkich zebranych zwracają się w moją stronę. Na ekranie ukazuje się moja twarz. Widzę na niej strach. Szybko się opanowuję. Nie mogę być słaba. Wszyscy tylko na to czekają. Aż się załamię i popłaczę. Ale nie mam zamiaru tego zrobić. Powoli, z wysoko uniesioną głową, wychodzę z rzędu. Wyglądam na opanowaną, ale to tylko pozory. Czuję się jakby cały mój świat rozpadał się na drobne kawałeczki. Jakbym umierała.
Podchodzę do sceny, gdzie czeka na mnie, z wyciągniętą ręką, opiekunka. Wchodzę po schodach i zajmuję miejsce obok Candy. Ta patrzy na mnie z uśmiechem.
-Czy są jacyś ochotnicy? –pyta. Każdy z uczestników losowania ma prawo zgłosić się na miejsce wybranego trybuta. Dziewczyna za dziewczynę, chłopak za chłopaka. Jednak na placu panuje cisza. Nikt nie chce pójść na Igrzyska. Nie liczę na to, że ktoś zgłosi się na moje miejsce, aby mnie uratować. Nie mam przyjaciół.
Candy rozgląda się jeszcze chwilę po milczącym tłumie.
-Brawa dla naszej dzielnej trybutki, Abey Thorn!
Wszyscy klaszczą. Cieszą się, że to nie oni będą reprezentować Siódemkę na pierwszym Ćwierćwieczu.
-Teraz czas na wybór trybuta wśród chłopców!
To mówiąc, Candy podchodzi do stolika po prawej stronie i zabiera kopertę. Wraca do mównicy. Wyjmuje białą kartkę papieru.
Nie trzymam za nikogo kciuków. Nie mam za kogo.
Opiekunka najwidoczniej ma dość trzymania widowni w napięciu, bo szybko czyta imię i nazwisko „szczęściarza”.
-Ruddy Black!
Twarze zebranych zwracają się w stronę umięśnionego siedemnastolatka. Jest on wysoki, ma ciemnobrązowe włosy. Dopiero kiedy zajmuje miejsce koło Candy, go poznaję. To właśnie za nim szaleje większa część dziewczyn z naszego dystryktu. Jego dziewczyna, Lena, chodzi ze mną do klasy. Znamy się z widzenia, ale nie utrzymujemy bliższych kontaktów. Ona jest miłą, piękną brunetką, znaną chyba przez wszystkich ze szkoły, a ja to tylko ta cicha rudowłosa, która nie ma przyjaciół.
Teraz głos zabiera burmistrz. Wygłasza nudne przemówienie o Traktacie o Zdradzie. Taki jest wymóg. Nie można obejść tej zasady. Stoję i patrzę się tępo na przód. Pod moją maską opanowania jest tylko przerażona, mała dziewczynka. Jednak stoję tak jak stałam i staram się nie okazywać słabości. Nie dam innym tej satysfakcji, o nie. Kątem oka zauważam, że Ruddy przygląda mi się z zainteresowaniem. Nie podoba mi się to. Czemu on się na mnie gapi? Nigdy rudego człowieka nie widział?
Mijają minuty, a ja nadal czuje na sobie jego spojrzenie. Na szczęście burmistrz kończy przemawiać. Puszczają hymn. Miejsce przy mównicy zajmuje Candy.
-Brawa dla naszych trybutów! –krzyczy z entuzjazmem. Rozlegają się owacje. Wszyscy patrzą na nas z uśmiechami na twarzy. Ja też zawsze tak robiłam. Teraz już wiem jak się czuli moi poprzednicy.
-Wesołych Głodowych Igrzysk! I niech los zawsze wam sprzyja!
To mówiąc, Candy kończy uroczystość. Ledwie to się dzieje, tracimy wolność. Nikt nas nie skuwa, ale w otoczeniu sporej grupy Strażników Pokoju zmierzamy do Pałacu Sprawiedliwości. Jeszcze nigdy wcześniej tam nie byłam. Jest to duży marmurowy budynek z pięknymi, żelaznymi wrotami. Strażnicy rozdzielają mnie i Ruddy’ego. Jeden z nich bierze mnie za rękę i prowadzi mnie do jakiegoś pomieszczenia. Idziemy schodami obitymi czerwonym dywanem. Wycisza on nasze kroki. Rozglądam się uważnie po bogato urządzonym wnętrzu Pałacu. Kremowe ściany kontrastowały z krwistoczerwonymi dywanami. Duże, przepuszczające sporo światła okna. Wszystko to wyglądało razem przepięknie.
Na trzecim piętrze skręcamy w prawo. Strażnik prowadzi mnie do jakiegoś pokoju. Tam pożegnam się z bliskimi i przyjaciółmi. Których nie mam. I raczej już nie będę miała. Nawet gdybym chciała.
Stajemy przed prostymi, drewnianymi drzwiami. To tutaj. Strażnik otwiera je i wpuszcza mnie do środka. Posyła mi groźne spojrzenie mówiące samo z siebie. „Jeśli zaczniesz kombinować to…”. Kiedy tylko przekraczam próg, drzwi zatrzaskują się za mną.

4 komentarze:

  1. Podoba mi się. Zapowiada się ciekawie. Ładnie wszystko opisujesz. Co to za imię Ruddy? Istnieje takie czy sama wymyśliłaś?
    Czekam na kolejne rozdziały. Pisz dalej, pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawie, wybrałaś ładne imię, Abey. Jestem też pod wrażeniem szablonu: ma klimat i jest śliczny. Czekam na więcej i pozdrawiam!
    + Dodaję do linków ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie się zapowiada. Od razu przeczytałam prolog i wszystkie 3 rozdziały. Zobaczymy co się stanie dalej. Bardzo ładny wygląd bloga. Przyjemnie się czyta, świetnie opisujesz, zauważyłam kilka drobnych błędów, ale każdemu zdarzają się literówki albo powtórzenia. Oby tak dalej. Życzę dużo weny. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z powyższymi. Ciekawe :)
    Tylko dwie uwagi:
    1. Czemu za Ruddego nie było pytania ani wzmianki na temat chętnych do "wymiany"?
    2. Strasznie mi zajeżdża książką. Wiem, że ogólnie do niej wszystko nawiązuje. Ale Ci Wybrani też są podobni do Kotny i Peety i ogólnie te zachowania! Ohh... I jeszcze ta śmiesznie ubrana wariatka. Jak ona miała?
    No, ale... Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń